Remont łazienki miał być spokojny – trochę płytek, muzyka, śmiech. 🧘 Ale już drugiego dnia kuchnia zamieniła się w park wodny dzięki pomyłce z rurami. 😂 Płytki sami położyliśmy – jedna linia ułożyła się w serce. Czysty przypadek! 💔 Dziś mamy jacuzzi, inteligentne lustro i wspomnienia pełne śmiechu. Goście najpierw pytają: „Możemy zobaczyć łazienkę?” 🚿🍵
Kiedy z mężem zdecydowaliśmy się wyremontować łazienkę, wyobrażaliśmy to sobie jako miłe doświadczenie: muzyka, planowanie, trochę kleju, trochę wody… Ale rzeczywistość? Reżyseria: los, scenariusz: czysty chaos. 😅
Pierwszy dzień był spokojny. On z miarką, ja z notesem. Kłóciliśmy się, czy kafelki mają być elegancko brązowe, czy minimalistycznie białe. Marzyłam o stylu SPA, a on o radzieckiej klasyce. W końcu kompromis: biało-brązowe, trochę jak wielkanocne jajko. 😄
Drugiego dnia zaczęła się katastrofa. Mąż pomylił rury przy zakręcaniu wody, i kuchnia zamieniła się w śliski aquapark. Owinięta w folię i przemoczona, włączyłam transmisję na żywo w naszej rodzinnej grupie: „Cześć, nie mamy problemu z brakiem wody – łazienka przyszła z wizytą do kuchni!” 💦😆
Kafelki? Kleiliśmy sami. Jeden rząd totalnie „odjechał”, więc mamy dziurę w kształcie serca. Bardzo romantycznie… gdyby nie to, że miało być prostokątne. 😅
Ale koniec końców – wyszło świetnie. Kabina z jacuzzi, lustro z podświetleniem i dźwiękiem. Mąż mówi, że teraz więcej czasu spędza w łazience niż w salonie.
Teraz goście nie pytają o jedzenie, tylko od razu chcą zobaczyć nasze „wodne dzieło sztuki”. A my? Pijemy herbatę w nowej łazience i śmiejemy się z naszych hydraulicznych przygód. 🙃
🇭🇺 „Fürdőszobai csata – avagy hogyan lett a káoszból wellness”
Amikor a férjemmel úgy döntöttünk, hogy felújítjuk a fürdőszobát, egy kellemes kis projektet képzeltünk el: zene, tervezés, egy kis ragasztó, egy kis víz… De a valóság? Rendező: a sors, forgatókönyv: totális káosz. 😅
Az első nap még békés volt. A férjem mérőszalaggal, én jegyzetfüzettel. Veszekedtünk, hogy a csempék elegáns barna legyenek-e, vagy minimalista fehérek. Én egy spa-hangulatról álmodoztam, ő szovjet retróról. Végül megegyeztünk: barna-fehér, húsvéti tojás stílusban. 😄
A második nap viszont kész katasztrófa lett. A férjem eltévesztette a csöveket, miközben elzárta a vizet, és a konyhánk egy vízi csúszdaparkká változott. Műanyagba tekerve, csuromvizesen jelentkeztem be a családi csoportba: „Sziasztok, nálunk nincs vízhiány – a fürdőszoba látogatóba jött a konyhába!” 💦😆
A csempéket mi magunk raktuk fel. Egy sor teljesen félrement, így most van egy szív alakú lyuk a falon. Romantikus – ha nem tudod, hogy oda négyszög kellett volna. 😅
A végeredmény? Csodás! Jacuzzi funkciós zuhanykabin, világítós és hangos tükör. A férjem szerint többet van most a fürdőben, mint a nappaliban.
Most, ha vendégek jönnek, nem az ételt kérdezik, hanem rögtön mennek megnézni a „vízi mesterművet”. Mi pedig teát kortyolgatva nevetünk a fürdőszobánkban, felidézve a vízpumpás kalandokat. 🙃