Kupiliśmy nowy dom i postanowiliśmy wyremontować kuchnię. Stan kuchni był okropny. Miałam wrażenie, że w tym domu nigdy nie mieszkała kobieta. Słowa nie oddadzą, jak bardzo zniszczona była kuchnia — połamane półki, popękane płytki, tłuste ściany, kuchenka nieczyszczona od lat i zardzewiały zlew, który wyglądał jak ze strasznego filmu. Trudno było tam oddychać. Ale nie traciliśmy nadziei. Wiedzieliśmy, że miłością i troską można wszystko odbudować od nowa.
Na początku Lukas chciał wszystko wyburzyć i zacząć od nowa. Przekonałam go jednak, żeby spróbowali uratować to, co jeszcze da się uratować. Ten dom potrzebował swojej historii, nie chciał być zimnym, bezosobowym miejscem. Tak zaczęła się nasza przygoda z nadaniem kuchni nowego życia.
Najpierw ściany. Usunęliśmy stare płytki, pomalowaliśmy je w naturalnych, ziemistych kolorach — mieszanka beżu i kawy. W jednym rogu zrobiliśmy małą, otwartą półkę na nasze ulubione kubki i ceramikę.
Wymieniliśmy szafki, ale zostawiliśmy stary stół roboczy z ciemnego drewna. Lukas go wypolerował i zabezpieczył woskiem.
Pasował idealnie do nowej przestrzeni. Stary zlew, który prawie się zawalił, zastąpiliśmy nowym w betonowym kolorze, a nad nim zamontowaliśmy miedziany kran w stylu krzyżowym — prawdziwa ozdoba.
Ale oprócz wyglądu najważniejsza była atmosfera. Zamontowaliśmy ciepłe, żółte światło i zawiesiliśmy lniane zasłony w delikatne fioletowe i białe pasy. Stopniowo przestrzeń wypełniła się ciepłem i przytulnością, której zawsze szukaliśmy.
Gdy nasi przyjaciele przyszli pierwszy raz, nie mogli uwierzyć, że to ta sama kuchnia. „To niemożliwe, to inny dom!” mówili. A my — ja i Lukas — po prostu się uśmiechaliśmy. Nie ma nic bardziej satysfakcjonującego niż przemiana czegoś z miłością i wizją.
Teraz każdy poranek w tej kuchni zaczyna się od filiżanki kawy, delikatnego światła słonecznego i pocieszającej myśli, że nawet najgorsze może stać się najlepszym, jeśli tylko w to uwierzysz.