Dzisiaj rano, tuż pod poduszką męża, na pokrowcu materaca, znalazłam te małe brązowe ziarenka 😲. Od razu pomyślałam, że to jaja pluskwy, ale rzeczywistość okazała się o wiele ciekawsza 😢. Uważajcie przy wyborze takich panów 😲
Okazało się, że to… Ciąg dalszy w pierwszym komentarzu 👇👇
Poranek zaczął się jak zwykle – ścieliłam łóżko, gdy nagle zobaczyłam coś dziwnego. Tuż pod poduszką męża, na pokrowcu materaca, znajdowały się małe brązowe ziarenka. Nie było ich wiele, ale wystarczająco dużo, żeby mnie przestraszyć.
Pierwsza myśl – jaja owadów. Albo co gorsza, jakiś pasożyt. Poczułam, że robi mi się zimno w środku. W mojej głowie rozgrywały się straszne scenariusze: pluskwy, chrząszcze, nieznane tropikalne owady…
Pobiegłam do męża i zbadałam jego skórę pod kątem ugryzień lub wysypki – na szczęście nie było nic podejrzanego. Spojrzał na mnie zdezorientowany z sennym uśmiechem.
Postanowiłam nie panikować, podniosłam jedno z ziaren i przyjrzałam mu się bliżej. Czy wyglądało… podejrzanie dobrze?
Ostrożnie podniosłam je do nosa i nagle poczułam słodki zapach. Sekundę później zdałam sobie sprawę: to były okruszki z tabliczek czekolady!
Okazało się, że mój kochany mąż zjadł przekąskę o północy – w łóżku – i nawet nie zadał sobie trudu, żeby strzepnąć okruszki. Śmiałam się tak głośno, że obudził się zupełnie i zapytał niewinnie:
— Dlaczego się śmiejesz?
— Och… myślałam, że zniosłaś jaja pluskwy w łóżku.
Teraz pierze pościel i podaje mi kawę. Jako formę przeprosin.